Małżeństwo, które nie przetrwa próby?

Josep Guardiola
Obserwuj nas w
fot. fcbarcelona.cat Na zdjęciu: Josep Guardiola

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak z bajki. Bayern, dzięki długofalowej strategii, rozsądnemu zarządzaniu i stawianiu na wychowanków ma dziś potencjał, by stać się drugą Barceloną. Teraz, po zakontraktowaniu Pepa Guardioli, Bawarczycy czują się, jakby złapali Boga za nogi. Przeszkoda leży jednak gdzie indziej. Prędzej czy później okaże się bowiem, że gracze Bayernu pochodzą z Marsa, a kataloński cudotwórca z Wenus.

Czytaj dalej…

Futbol to dżungla, miejsce dla wielu niegrzecznych chłopców. Dobrego trenera poznaje się nie tylko po tym, jakie osiąga wyniki, ale też na podstawie tego, czy nad ową “dziczą” potrafi zapanować. Wybitni pokazują, że jest to możliwe. – Szacunku się nie zdobywa, szacunek się ma – zwykł mawiać Fabio Capello. Inni – Mourinho czy Ferguson – dowiedli też tego, że z tygrysami, takimi jak Eric Cantona czy Zlatan Ibrahimović, można świetnie współpracować. – To człowiek, za którego mógłbym umrzeć – napisał o Portugalczyku w swojej biografii Szwed. Trener powinien być jak elastyczny – bez względu na to, czy piłkarz jest grzecznych chłopcem czy brutalem, musi znaleźć z nim nić porozumienia. Mając tę umiejętność, pazury drapieżników dosięgną nie jego – a graczy rywali.

Capello, Mourinho, Fergusona i Guardiolę łączy przynajmniej jedno – wybitne taktyczne umiejętności. Ostatni z nich nie zdoła jednak przekazać swej wiedzy każdemu. – Masz kompleks Mourinho – wykrzyczał Zlatan w twarz Hiszpana i bez względu na to, co uważamy o tym piłkarzu, trzeba przyznać, że musiało być w tym ziarenko prawdy. “Silne osobowości musiały odejść. To nie przypadek sprawił, że Pep miał problemy z takimi piłkarzami jak Ronaldinho, Deco, Eto’o, Henry i ja. My jesteśmy normalnymi chłopcami” – napisał Szwed, który jako pierwszy otwarcie wypunktował słabości Guardioli. Wspomniany kompleks nie wynika bynajmniej z gorszych wyników, a czegoś znacznie bardziej złożonego – charakteru. Z cechami przywódczymi trzeba się urodzić, a tego, jak zdobyć szacunek i dotrzeć do krnąbrnych zawodników nauczyć się raczej nie da. Gdyby Guardiola pracował w Polsce, jak ognia unikałby chociażby Grzegorza Szamotulskiego. Po słowach: – Pep, co ty pierdolisz? – Hiszpan prawdopodobnie zamilkłby i zapadłby się pod ziemię. Podważanie jego autorytetu to coś, czego boi się najbardziej.

Los okazał się jednak dla niego łaskawy. Trafił bowiem do miejsca, gdzie jego mankamenty nie miały żadnego znaczenia. Szatnia Barcelony, to w dzisiejszym futbolu rzecz jedyna w swoim rodzaju. “Struktura klubu wyglądała jak szkoła, przez niektóre rzeczy przypominała mi Ajax. Ale przecież była to Barca, najlepsza drużyna na świecie! Spodziewałem się trochę zdecydowanych zachowań, natomiast wszyscy byli spokojni i uprzejmi. Czasem myślałem sobie: ci chłopcy są supergwiazdami, ale zachowują się jak uczniaki” – relacjonował Ibrahimović, porównując to do zupełnie innego życia w Turynie czy Mediolanie.

Guardiola pracował miesiącami pod kloszem, łudząco przypominając nauczyciela grzecznej klasy w liceum. Hiszpan mógł nawet zapomnieć, że świat zadziornych, chamskich i gotowych do bójki graczy naprawdę istnieje. Z letargu przebudził go dopiero Szwed, w ciągu paru miesięcy stając się jego wrogiem numer jeden. Ibra przyznał w swojej biografii, że był przez trenera notoryczne ignorowany. “W ogóle na mnie nie patrzył i ze mną nie rozmawiał. Zastanawiałem się, co mu zrobiłem, że tak mnie traktował. Nie mogłem przez to spać. Nikt w szatni nie znał odpowiedzi na to pytanie”. Gdy po kilku tygodniach ignorowania Szwed powiedział mu w twarz: “ty nie masz jaj”, dla Hiszpana stało się jasne, że drapieżnik, po tym co zrobił, musi zostać wyeliminowany. Ibrahimović w kolejnych meczach praktycznie nie podnosił się z ławki rezerwowych. Znacząca była jednak rozmowa, którą przeprowadzono przed rozpoczęciem nowego sezonu (cytaty z książki “Ja, Ibra”).

– Jak się czujesz przed nowym sezonem? – spytał Pep.
– Dobrze! Jestem naładowany. Dam z siebie maksimum – zapewniłem.
– Posłuchaj
Tak?
– Musisz się przygotować na siedzenie na ławce.
– Okej, rozumiem.
– A ty co masz do powiedzenia.
– Będę pracował jeszcze ciężej, będę pluł krwią, by mieć miejsce w składzie. Przekonam cię, że jestem wystarczająco dobry.
– Wiem, ale jak będziemy to kontynuować?
– Dokładnie tak, ciągnąłem dalej. – Ja będę dawał z siebie wszystko, a jeśli ty stwierdzisz, że dobrze mi idzie, zagram na pozycji, na której ty mnie ustawisz, na środku albo na boku. Ty zdecydujesz.
– Wiem, ale jak będziemy to kontynuować?

Patrząc na tę historię ze strony prywatnej, Guardiola może być przez nas zrozumiany. Mało kto chciałby współpracować z człowiekiem, który podważył twój autorytet, ośmieszając cię na oczach innych piłkarzy w szatni. Czy urażona duma trenera jest jednak cenniejsza niż 50 milionów euro? Nowy prezydent Barcelony, Sandro Rosell, nie mógł pojąć dlaczego Guardiola nie chce w zespole piłkarza, który w 29 meczach pierwszego sezonu zdobył 16 goli. Katalończycy przypięci do muru sprzedali Zlatana za zaledwie 20 milionów. “Moja cena w ciągu roku spadła o 50 milionów! Z powodu problemów Guardioli klub musiał zrobić najgorszy interes wszechczasów, to było szaleństwo”.

Kolejny, równie istotny fragment biografii Szweda:

– Chcę, żebyście wiedzieli.. – zaczął Rosell.
Tak? – spytałem.
Robię najgorszy interes w swoim życiu. Wyprzedaję cię Ibra za bezcen!
– Widzisz ile może kosztować złe kierowanie?
– Wiem, że to nie było dobre kierowanie.

Jak w podobnej sytuacji zachowaliby się wymienieni na wstępie trenerzy? Capello, przy którym milkli najwięksi twardziele włoskiego futbolu, prawdopodobnie w ogóle by do tego nie dopuścił. A nawet jeśli – nie zrobiłoby to na nim wrażenia. Ferguson mógłby potraktować Szweda “suszarką”, z kolei Mourinho zrewanżowałby się ripostą. Żaden z nich nie żywiłby prawdopodobnie na tyle wielkiej urazy, by kosztem wielkich milionów pozbywać się piłkarza z klubu.

Pomimo że w Bayernie próżno szukać graczy równie zadziornych jak Ibrahimović, daleko im też do uczniaków. Historia Guardioli i Zlatana jest przez włodarzy w Monachium nieznana lub też zwyczajnie ignorowana. Wszystko przysłaniają wybitne wyniki, jakie osiągał prowadząc Barcelonę. Bayern – jak zaślepiony miłością mężczyzna – o prawdziwej naturze swojej żony przekona się dopiero po ślubie. Otrzeźwienie przyjść może szybko. Gdy jeden z zasłużonych gwiazdorów przyjdzie do Rummenigge, skarżąc się, że u Guardioli jako piłkarz jest już skreślony, reakcja zarządu będzie jednoznaczna. – Trzeba mu podziękować – powiedzą. I nie będą mieli na myśli tego, który biega po boisku.

Mick Wachowski

Komentarze