Francuski napastnik poszuka nowego klubu w styczniu

Olivier Giroud
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Olivier Giroud

Chelsea w sezonie 2020/2021 prezentuje się znacznie lepiej niż w poprzednim, ale nie wszyscy zawodnicy na tym korzystają. Angielskie media donoszą, że jednym z niezadowolonych swoją pozycją w zespole jest Olivier Giroud, który poszuka w styczniu nowego pracodawcy.

Czytaj dalej…

Olivier Giroud ma nadzieję, że Chelsea pozwoli mu odejść w styczniu. Napastnik jest jednym z kilku zawodników, którzy na początku sezonu narzekają na niewielką liczbę okazji do gry.

Francuz postanowił odejść, chyba że Frank Lampard awansuje go na pozycję pierwszego napastnika. Trudno się tego spodziewać, widząc, z jaką regularnością Anglik stawia na Tammy’ego Abrahama i Timo Wernera.

Mistrz świata z 2018 roku publicznie wyznał, że nie jest zadowolony z rozpoczęcia zaledwie jednego spotkania w tym sezonie w wyjściowej jedenastce i zaledwie 157 minut rozegranych łącznie.

– To niepokojące. Myślałem, że nadal mam do odegrania pewną rolę w Chelsea, ale mam coraz mniej szans na grę. Albo to się zmieni, albo będę musiał podjąć decyzję w styczniu i mam nadzieję, że ta decyzja, jak wszystkie inne w przeszłości, okaże się właściwa – dość jasno swoje zamierzenia artykułuje francuski napastnik.

Francuz ma znacznie większą rolę w reprezentacji. W trakcie ostatniej przerwy reprezentacyjnej zdobył dwa gole przeciwko reprezentacji Szwecji (4:2) w ramach Ligi Narodów i z 44 bramkami jest już drugim najlepszym strzelcem w historii Trójkolorowych; wyprzedza go jedynie Thierry Henry. Legendarny napastnik Arsenalu i Barcelony uzbierał 51 trafień dla kadry narodowej. Na decyzję Giroud o odejściu z pewnością wpłynęły także słowa selekcjonera Didiera Deschampsa, który zasugerował, że napastnik Chelsea musi zmienić barwy, jeśli chce liczyć na powołanie na najbliższe mistrzostwa Europy.

Giroud nie jest jedynym zawodnikiem chcącym odejść z Londynu już zimą. Niezadowoleni ze swojej pozycji w zespole są także Marcos Alonso i Emerson Palmieri.

Komentarze