Geje w Premier League. Anonimowy list piłkarza poruszył Anglię

Piłkarze Manchesteru City
Obserwuj nas w
fot. Razvan Pasarica / SPORTPICTURES Na zdjęciu: Piłkarze Manchesteru City

Wielka Brytania to jeden z krajów, które są najbardziej przychylne mniejszościom seksualnym. Pomimo tego żaden z piłkarzy nie zdecydował się dokonać „coming outu”. „Jestem gejem, gram w Premier League, ale boję się podać swojego nazwiska” – napisał w otwartym liście jeden z zawodników. Organizacja Stonewall przekonuje, że w topowych klubach gra wielu piłkarzy, którzy drżą ze strachu na myśl o tym, że wyda się to, że są gejami.

Czytaj dalej…

  • Według badań związki osób tej samej płci popiera przeszło 80 procent brytyjskiego społeczeństwa. Pomimo tego piłkarze drżą na myśl o tym, że mogliby powiedzieć otwarcie o tym, że są homo lub biseksualni
  • Szerokim echem w mediach odbił się anonimowy list piłkarza z Premier League. Opowiada w nim, że trudno mu ukrywać fakt, że jest gejem
  • Angielska Federacja i Premier League deklarują, że pomogą piłkarzowi, który wyzna, że jest gejem. Liga prowadzi akcje uczące kibiców toleracji

Gdy patrzymy na Wielką Brytanię z polskiej perspektywy, wydaje się być ona rajem dla osób ze społeczności LGBT. Mają one pełne wsparcie ze strony rządu, równe prawa, łącznie ze związkami małżeńskimi czy adopcją dzieci przez pary jednopłciowe. Same kluby piłkarskie angażują się w akcje oswajające kibiców z mniejszościami seksualnymi. Uczestniczą one w wydarzeniach miesiąca Dumy (ang. Pride), zamieszczając herby w tęczowej kolorystyce czy ubierając piłkarzy w tęczowe sznurówki. Nie oznacza to jednak, że pod względem otwartości na osoby LGBT jest z brytyjską piłką kolorowo. Nieprzypadkowo żaden z obecnie grających piłkarzy nie zdecydował się na „coming out”.

Życie w ciągłym strachu

Debatę w Anglii wywołał anonimowy list jednego z zawodników Premier League. Piłkarz, którego nazwiska nie znamy, przyznał, że jest osobą homoseksualną. Żyje jednak w ukryciu, na co dzień udając zainteresowanie kobietami. „Jestem gejem. Nawet pisanie tych słów w liście jest dla mnie krokiem naprzód. Tylko moja rodzina i wybrana grupa bliskich mi osób zdaje sobie z tego sprawę. Nie czuję się gotowy, by powiedzieć o tym kolegom w szatni czy menedżerowi” – napisał.

Anonimowy gracz nie wie, jak na jego publiczny „coming out” zareagowałaby szatnia, a co gorsza – kibice na stadionach. Istnieje bowiem ryzyko, że pomimo stosunkowo dużej otwartości w brytyjskim społeczeństwie, w jego stronę leciałyby wyzwiska, a w Internecie pojawiły się groźby. Życie w ukryciu, jakie prowadzi obecnie, jest jednak wyniszczające. Musi on bowiem na każdym kroku ukrywać fakty z życia prywatnego, nawet przed kolegami z zespołu. Tymczasem, będąc osobą publiczną, jego poczynania śledzą też media. „Jakie to jest uczucie żyć w ten sposób? Moja codzienność powoli przeradza się w koszmar. Wpływa to coraz bardziej na moje zdrowie psychiczne. Czuję się jak w pułapce i boję, że jeśli prawda o tym, kim jestem wyjdzie na światło dzienne, będzie tylko gorzej” – wyjawił.

Anonimowy piłkarz przyznaje ponadto, że z powodu strachu przed odkryciem jego orientacji, nie jest w stanie zbudować udanego związku. „Mam to szczęście, że otrzymuję pensję na czas, mam ładny samochód i szafę pełną drogich ubrań. Mogę sobie pozwolić na zakup wszystkiego dla mojej rodziny i przyjaciół. Brakuje mi jednak kogoś u swego boku, a jestem w takim wieku, że potrzeba mi życiowego partnera. Z powodu zawodu, jaki wykonuję, nie potrafię wejść z nikim w związek” – napisał.

Kibice wciąż wyzywają od pedałów

Professional Footballers Association, czyli największa w Anglii organizacja zrzeszająca piłkarzy, dała niedawno sygnał, że jest gotowa pomóc zawodnikom chcącym dokonać „coming outu” i wyjawienia publicznie swojej orientacji. Anonimowy gracz podkreśla jednak, że samo wsparcie danej osoby to zbyt mało. Zwraca uwagę, jak ważne jest edukowanie i uświadamianie kibiców, trenerów i zawodników odnośnie problematyki LGBT. „Zdarza się, że słyszę homofobiczne okrzyki z trybun. Nie są kierowane bezpośrednio do mnie, bo nikt o mnie nie wie, a w czasie meczu i tak skupiam się na grze. Jednak, gdy siedzę w autokarze czy samolocie, wracam do tego myślami i mnie to dotyka” – wyjaśnił w liście.

Pierwszym piłkarzem, który powiedział na łamach prasy o byciu gejem był przed laty Justin Fashanu. Z powodu problemów z depresją popełnił w 1998 roku samobójstwo, mając zaledwie 37 lat. Jego bratanek, Amal Fashanu, założył fundację mającą zwalczać przejawy homofobii i rasizmu na brytyjskich boiskach. Do Amala zgłosiło się w ostatnich dwóch latach siedmiu piłkarzy z Anglii, w tym dwóch z samej Premier League. Szukają oni pomocy, bo boją się otworzyć ze swoją orientacją i wieść szczęśliwe życie. Fundacja Fashanu ma na celu pracę z klubami odnośnie podchodzenia do przejawów homofobii. Zajęcia o tej tematyce prowadzone były już m.in. w Norwich City i Nottingham Forest.

Hitzlsperger czekał na zakończenie kariery

– Mamy świadomość tego, że osoby nieheteroseksualne są w naszych szatniach. Uważam, że jeśli pierwsza osoba wyjdzie przed szereg, to za nią pójdą następne – zaznacza kapitan Watfordu, Troy Deeney. Zapewnia on, że okazałby wsparcie każdemu z szatni, gdyby dowiedział się o jego orientacji seksualnej. Pozytywne sygnały wysyła też Angielska Federacja Piłkarska (FA). – Jesteśmy gotowi zaoferować takiej osobie pełne wsparcie na wszystkich możliwych płaszczyznach – zapewnił jeden z oficjeli cytowany przez The Sun.

Obecnie piłkarze mówią otwarcie, że należą do mniejszości seksualnej dopiero po zakończeniu kariery. Przykładem tego jest Thomas Hitzlsperger, który wyznał, że jest gejem dopiero w 2014 roku, gdy zawiesił już buty na kołku. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, to pierwszym graczem od 1990 roku, który powiedział otwarcie o tym, że należy do mniejszości seksualnej, był wychowanek Hull City, Thomas Beattie. Zrobił to jednak, podobnie jak Hitzlsperger, po zaprzestaniu gry w piłkę. Powody w każdym z tych przypadków były identyczne. Strach przed odrzuceniem ze strony kolegów, trenerów i kibiców. „O tym, że jestem gejem dowiedziałem się mając 19 lat. Kocham piłkę i z niektórymi kumplami z szatni znam się ponad 10 lat. Pomimo tego boję się powiedzieć im prawdy” – dodaje w liście anonimowy gracz z Premier League.

Angielska organizacja Stonewall docenia ostatnie kroki podjęte przez Premier League. Kluby angażują się w akcje na rzecz społeczności LGBT, a na stadionach pojawiają się hasła, że każdy kibic jest na nich mile widziany. Każdego roku przy okazji miesiąca Dumy sznurówki piłkarzy, opaski kapitańskie czy chorągiewki przy linii bocznej boiska przyozdabiane są w kolory tęczy. Jest jednak jeszcze daleko do tego, by ogłosić sukces. Zwłaszcza, że są to tylko symboliczne gesty, za którymi nie idzie szerszy program edukacyjny. A właśnie na zaangażowanie w tym aspekcie liczą piłkarze LGBT, który boją się dokonać „coming outu”. „Piłka nożna, nawet na brytyjska, nie jest póki co zbyt przyjazna osobom LGBT. Wierzymy, że dzięki wspólnej pracy organizacji, klubów i Premier League, w przyszłości się to zmieni. Wówczas piłkarze będą mogli bez obaw mówić o tym, kim są i kogo kochają. Ich życie będzie szczęśliwsze i przestaną się ukrywać” – czytamy w oświadczeniu Stonewall. Takie samo marzenie ma Amal Fashanu. Nie chce on, by w przyszłości ktoś z powodu homofobii i problemów z wyznaniem swojej orientacji targnął się na swoje życie. – Wystarczy, że straciliśmy mojego wujka – mówi Amal.

Gej w polskim klubie nie miałby życia

Brytyjska piłka jest w każdym razie kilka kroków milowych przed polską, jeśli chodzi o podejście do homofobii. PZPN i Ekstraklasa nie prowadzą żadnych działań mających wesprzeć piłkarzy homo czy biseksualnych. Na trybunach pojawiają się każdego roku homofobiczne transparenty, takie jak przekreślona tęcza. W 2019 roku na meczu Legii w Warszawie pojawiło się hasło: “Warszawa wolna od pedalstwa”. Sami piłkarze też podchodzą do osób ze społeczności LGBT raczej negatywnie.

– Gej w szatni? Na szczęście jeszcze się z tym nie spotkałem, ale dla mnie osobiście nie byłoby to do zaakceptowania – powiedział w wywiadzie dla Weszlo.com Damian Michalski. W podobnym tonie wypowiedział się m.in. Jacek Kiełb. – Obnoszenie się gejów ze swoją orientacją jest dla mnie absolutnie niedopuszczalne. Kto się tam chce z kim pukać, niech się puka, jego sprawa, z bejsbolem ganiać nie będę. Ale niech to robi za zamkniętymi drzwiami w czterech ścianach, nie chcę o tym wiedzieć. A już jakieś „małżeństwa” czy adopcje – nigdy w życiu! – mówił w 2013 roku w wywiadzie dla 2×45.com.pl.

Wydaje się, że wyjątkiem, jeśli chodzi o otwartość jest bramkarz Lecha Poznań, Jakub Bednarek. Może to wynikać z faktu, że przez 12 lat żył w znacznie bardziej tolerancyjnej niż Polska Holandii. – Kiedy te 12 lat temu wyjeżdżałem z Polski, też było mi trudno niektóre sprawy zrozumieć, jak choćby to, że dwóch mężczyzn może adoptować dziecko. Rozmawiałem o tym z rodziną, u której mieszkałem. Adoptowali dzieci z południowej Afryki, otoczyli je niesamowitą miłością. Dali im szansę na lepsze życie, na rozwój. Ci państwo mają znajomych z różnych środowisk, różnej nacji, którzy często przebywali u nas w domu. Wpoili mi, że liczy się to, jakim kto jest człowiekiem, a nie jaki ma kolor skóry czy jaką ma orientację seksualną. Holandia sprawiła, że dla mnie tolerancja jest czymś zupełnie naturalnym. Wspólnik mojej narzeczonej jest gejem, traktujemy go jak rodzinę – powiedział Bednarek w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Wydaje się w każdym razie, że publiczne „coming outy” znanych piłkarzy są tylko kwestią czasu. Raczej nie wydarzy się to w Polsce, ale jeśli chodzi o takie kraje jak Wielka Brytania, przełom powinien nastąpić w ciągu kilku najbliższych lat. Będzie to sprawdzian otwartości i tolerancji dla klubów, piłkarzy, a przede wszystkim samych kibiców. Także tych z Polski, którzy śledzą poczynania w najlepszej lidze świata.

Z Wielkiej Brytanii dla goal.pl: Michał Wachowski

Komentarze